piątek, 14 czerwca 2013

Long, nude skirt. Favourite!

Sesja wciąż nie odpuszcza. Zdecydowałam, że skoro tak, to odpuszczę sama i pójdę na dzisiejszy egzamin... we wrześniu. Cóż za ulga na sercu!
Ten post to taki odgrzewany kotlet, ale zestaw jak najbardziej aktualny. Spódnicę dorwałam w Orsay na zimowych wyprzedażach. Sama się sobie dziwię, bo nie przepadam za tym sklepem, a tu taka niespodzianka, ładne i niedrogie :) Jestem entuzjastką długich spódnic. Przywodzą mi na myśl wolność, naturalność i zwiewność. Klasa połączona z wygodą. Bez nadmiernego odsłaniania ciała, na co nie zawsze mamy przecież ochotę, a co trudne w upalne dni :)
Bluzka pojawiła się w pierwszym poście. Pochodzi z lumpeksu, jej minusem jest duża ilość poliestru. Napis zrobiłam sama ponad półtora roku temu. Dziwnie się poczułam, gdy u którejś blogerki zobaczyłam tę samą frazę pół roku po zrobieniu mojego napisu :D

Pozdrawiam wszystkich zawalonych egzaminami! M.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz