Ten post to taki odgrzewany kotlet, ale zestaw jak najbardziej aktualny. Spódnicę dorwałam w Orsay na zimowych wyprzedażach. Sama się sobie dziwię, bo nie przepadam za tym sklepem, a tu taka niespodzianka, ładne i niedrogie :) Jestem entuzjastką długich spódnic. Przywodzą mi na myśl wolność, naturalność i zwiewność. Klasa połączona z wygodą. Bez nadmiernego odsłaniania ciała, na co nie zawsze mamy przecież ochotę, a co trudne w upalne dni :)
Bluzka pojawiła się w pierwszym poście. Pochodzi z lumpeksu, jej minusem jest duża ilość poliestru. Napis zrobiłam sama ponad półtora roku temu. Dziwnie się poczułam, gdy u którejś blogerki zobaczyłam tę samą frazę pół roku po zrobieniu mojego napisu :D
Pozdrawiam wszystkich zawalonych egzaminami! M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz