środa, 26 czerwca 2013
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Coffie & Internets
Lato rozkręca się na dobre, i przeszkodzić mu nie są w stanie nawet pojawiające się co jakiś czas burze. To miłe, że wreszcie nie będę musiała martwić się tym, że nie pasuje mi żaden sweter. Teraz za to mogę jęczeć, że nie odpowiadają mi żadne szorty!
Chciałabym się pochwalić tym, że Magda została niedawno "przyłapana" przez Szymona Brzóskę, który zrobił jej zdjęcie. Znajdziecie je TUTAJ. Zapraszamy również na blog Szymona, Style Stalker.net :)
Paulina.
Paulina.
piątek, 14 czerwca 2013
Long, nude skirt. Favourite!
Sesja wciąż nie odpuszcza. Zdecydowałam, że skoro tak, to odpuszczę sama i pójdę na dzisiejszy egzamin... we wrześniu. Cóż za ulga na sercu!
Ten post to taki odgrzewany kotlet, ale zestaw jak najbardziej aktualny. Spódnicę dorwałam w Orsay na zimowych wyprzedażach. Sama się sobie dziwię, bo nie przepadam za tym sklepem, a tu taka niespodzianka, ładne i niedrogie :) Jestem entuzjastką długich spódnic. Przywodzą mi na myśl wolność, naturalność i zwiewność. Klasa połączona z wygodą. Bez nadmiernego odsłaniania ciała, na co nie zawsze mamy przecież ochotę, a co trudne w upalne dni :)
Bluzka pojawiła się w pierwszym poście. Pochodzi z lumpeksu, jej minusem jest duża ilość poliestru. Napis zrobiłam sama ponad półtora roku temu. Dziwnie się poczułam, gdy u którejś blogerki zobaczyłam tę samą frazę pół roku po zrobieniu mojego napisu :D
Pozdrawiam wszystkich zawalonych egzaminami! M.
Ten post to taki odgrzewany kotlet, ale zestaw jak najbardziej aktualny. Spódnicę dorwałam w Orsay na zimowych wyprzedażach. Sama się sobie dziwię, bo nie przepadam za tym sklepem, a tu taka niespodzianka, ładne i niedrogie :) Jestem entuzjastką długich spódnic. Przywodzą mi na myśl wolność, naturalność i zwiewność. Klasa połączona z wygodą. Bez nadmiernego odsłaniania ciała, na co nie zawsze mamy przecież ochotę, a co trudne w upalne dni :)
Bluzka pojawiła się w pierwszym poście. Pochodzi z lumpeksu, jej minusem jest duża ilość poliestru. Napis zrobiłam sama ponad półtora roku temu. Dziwnie się poczułam, gdy u którejś blogerki zobaczyłam tę samą frazę pół roku po zrobieniu mojego napisu :D
Pozdrawiam wszystkich zawalonych egzaminami! M.
czwartek, 30 maja 2013
We love sun and... sea! /Venice-Lido
Plaża, muszelki, słońce i Morze Śródziemne. Czy można chcieć czegoś więcej? ;-)
Spódnicę z tego posta uszyłam sama w zeszłym roku. Opłacało się wybitnie, ponieważ szyfon w sklepie z tkaninami jest bardzo tani (w porównaniu do cen w sieciówkach), poza tym... mam ją w moim ukochanym, morskim kolorze. Jak wam się podoba? ;-)
Spódnica/Skirt: Me
Bluzka/t-shirt: H&M
Stanik/Bra: H&M %
Buty/Shoes: H&M
Spódnicę z tego posta uszyłam sama w zeszłym roku. Opłacało się wybitnie, ponieważ szyfon w sklepie z tkaninami jest bardzo tani (w porównaniu do cen w sieciówkach), poza tym... mam ją w moim ukochanym, morskim kolorze. Jak wam się podoba? ;-)
Bluzka/t-shirt: H&M
Stanik/Bra: H&M %
Buty/Shoes: H&M
wtorek, 28 maja 2013
Mohito asymmetric dress in Venice! / 28.05.2013
Uwielbiam tę sukienkę! Zwiewna, wygodna i skrojona tak, że spokojnie można zrezygnować z biustonosza (co kocham latem) :) Pomyślałam, że warto wykorzystać urok Burano (to kolorowa wysepka przy Wenecji), aby ją wam zaprezentować.
Na ostatnich zdjęciach słońce zemściło się na mnie podle, stąd moja solarowa twarz (bez udziału sztucznych lamp, no ale i tak niezdrowo ;/). Taka opalenizna i blond włosy... No comment.
Sukienka/dress: MOHITO Baleriny/shoes: Stradivarius Torebka/Bag: MOHITO Żakiet/Jacket: MOHITO
Mam nadzieję, że spodoba się wam mój debiut, choć przyznam, że to dziwne uczucie pokazywać swoją twarz :)
Pozdrawiam, M.
Na ostatnich zdjęciach słońce zemściło się na mnie podle, stąd moja solarowa twarz (bez udziału sztucznych lamp, no ale i tak niezdrowo ;/). Taka opalenizna i blond włosy... No comment.
Mam nadzieję, że spodoba się wam mój debiut, choć przyznam, że to dziwne uczucie pokazywać swoją twarz :)
Pozdrawiam, M.
niedziela, 19 maja 2013
Venezia! / post zaległościowy :)
Jak już Paulina zdążyła naskarżyć, przyznaję, odbyłam tygodniowe wakacje we Włoszech. Co gorsza... Wypoczęłam jak nigdy, zebrałam tysiące inspiracji modowych, kulinarnych i "szyciowych" oraz przemyciłam do Polski nie tylko piękną opaleniznę (za którą przypłaciłam kilka nieprzespanych nocy i twarz słowiańskiego "buraka"), ale także pyszną kawę i trochę włoskich specjałów. Żałuję, że mój bagaż nie pomieścił ulubionego Proseco.
Ale dość tego przechwalania! Powrót do domu równa się ciężkiemu zderzeniu z przyszłotygodniową sesją. A w tym semestrze nadmiar obowiązków mnie nie opuszcza. Zatem... do roboty! :)
Przysięgłam sobie, że będę kiedyś miała takie cytryny na swoim balkonie! Jako polonistka, muszę przyznać, że chętnie przygarnęłabym nie jedno z tych piór ;-) W ten sposób Włosi chwalą się, że urodziło im się dziecko :) W tym przypadku był to chłopiec. Moim zdaniem, świetna tradycja.
Och, ileż bym dała za ten zestaw! Uwielbiam takie bazary! Do zobaczenia w kolejnym poście! M.
Ale dość tego przechwalania! Powrót do domu równa się ciężkiemu zderzeniu z przyszłotygodniową sesją. A w tym semestrze nadmiar obowiązków mnie nie opuszcza. Zatem... do roboty! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)