piątek, 17 sierpnia 2012

Koszulki ręcznie (jak) malowane!


Post inicjacyjny to nie lada wyzwanie dla osób, które przez całe wakacje wymownie zbijały bąki, toteż prosimy o wybaczenie, jeżeli efekt okaże się 'bez polotu'. Dziś opowiemy o tym, jak tworzyć coś z niczego - czyli o malowaniu nadruków na koszulkach.
Farby do tkanin można znaleźć w sklepach plastycznych. Są w mniejszych, lub większych słoiczkach- wszystkie są mniej więcej podobnej jakości. Ich ceny wahają się od 5 do 9 złotych. To niedużo biorąc pod uwagę fakt, że są bardzo wydajne. Podczas malowania po koszulce najlepiej podłożyć pod nią kartonik, albo większą książkę, aby łatwiej rozprowadzało się farbę. Po skończeniu pracy trzeba wymalowaną rzecz zostawić na około 3-4 godziny do wyschnięcia, a następnie zaprasować- oczywiście na odwrotnej stronie, aby utrwalić dzieło. Malowane ręcznie ubrania najlepiej prać ręcznie w temperaturze ok. 40 stopni. W pralce malunek może się zniszczyć, ale to też kwestia jakości materiału.
Warto pamiętać, by po skończonej pracy wypłukać pędzelki. Farba inaczej zaschnie i nie będzie chciała zejść.

Od momentu, gdy kupiłam farby do tkanin minął ponad rok. Długi czas leżały w szufladzie czekając na swój debiut. Przyznam, że początkowo miałam spore obawy co do ich użycia. "A jeśli zepsuję ulubiony t-shirt?" - myślałam. Ale stało się, kumpel miał urodziny, nie było pomysłu na prezent... I tak powstał urodzinowy Flapjack - główna postać kreskówki o tej samej nazwie.


Swoją drogą, Pomidory szczerze polecają kilka odcinków, gdyż same zakochane są w uroczym małym człowieczku, Flapdżeku!
Inspiracją był ten oto fragment:

Kolejna koszulka, którą przedstawiamy poniżej, pochodziła z outletu i ma już swój wiek. Dzięki napisowi wróciła do życia.
W "Koszulkę z Miłoszem" włożyłam najwięcej pracy. Na kilka dni przed jej wykonaniem musiałam zrobić na zwykłym papierze A4 szkic (karykaturę), później wymazać z niego zbędne kreski i cienie oraz pogrubić. Następnie wybrać odpowiednią czcionkę do napisu, którą również wcześniej utworzyłam na papierze. Etap końcowy, analogiczny do korzystania z kalki, polegał na przerysowaniu szkicu na koszulkę.
Ostatnie, co chciałabym pokazać, powstało w lipcu i w 100% oddaje jeden z kluczowych postulatów Pomidorów :) "Stressed, depressed, but well dressed!"

16 komentarzy:

  1. super, ja już od dłuższego czasu planuję zrobić jakąś koszulę, ale albo nie mam czasu, albo leń mnie dopada ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moźesz śmiało zamówić u nas :))

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie koszulki, my się wkrótce bierzemy za szeroko rozumiane farbowanie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne ;) zwłaszcza pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej,ślicznie Ci wyszły te bluzki-jestem zakochana:)
    a u mnie ostatni dzień konkursu,w którym można wygrać bon o wartości 50zł na buty-zapraszam:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy art, dodam do ulubionych żeby mieć na przyszłość :)

    Zapraszam do mnie, jeśli spodoba Ci się blog dołącz do obserwowanych! Pozzzdrawiam.

    yowloski!

    OdpowiedzUsuń
  7. ej niech pomidory podzielą się ostatnią! :)) albo chociaż pożyczą do zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. heheh musze sobie sprawic koszulke z ostatniego zdjecia!!

    xxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale z Ciebie pomysłowa dziewczyna! Ta ostatnia koszulka jest MEGA! Przydałaby mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję, że też muszę sobie sprawić takie farbki, ciekawe czy też by mi tak fajnie wyszło...

    OdpowiedzUsuń