Podczas, gdy Magda wygrzewa się pod włoskim słońcem, ja siedzę w domu i próbuję jej nie zazdrościć. Jest coraz cieplej, a moje serce się raduje i tańczy za każdym razem, gdy spoglądam na termometr. Na samą myśl o tym, że jeszcze dwa miesiące temu podczas wycieczki do Łodzi musiałam ubrać ciepłą kurtkę i zimowe buty, aż mnie skręca. Od kilku tygodni wybieram się na większe, letnie zakupy, ale za każdym razem wygrywa lenistwo i zamiłowanie do nieróbstwa.
Koniecznie muszę wybrać się do kina na Park Jurajski oraz uzupełnić listę filmów, które muszę obejrzeć. Może mi ktoś coś poleci? :)
Paulina
wtorek, 14 maja 2013
niedziela, 14 kwietnia 2013
niedziela, 17 lutego 2013
A my robimy to tak!
Ostatnio pogoda nie sprzyja kreatywnym pomysłom, a co za tym idzie - nowym wpisom. Ale od czego jest sesja?! W dzisiejszym poście chciałabym pokazać Wam (o ile ktoś tu jeszcze zagląda) co robię, gdy nauki jest za dużo, a pieniędzy na buszowanie po sieciówkach, za mało (nawet w okresie wyprzedaży).
Korzystając z wykroju znajdującego się w "Szycie krok po kroku"(to taka młodzieżowa wersja "Burdy", idealna dla początkujących) stworzyłam swój pierwszy ciuch kompletnie od podstaw - flauszową kamizelkę ze sporym kołnierzem. Wcześniej specjalizowałam się głównie w przeróbkach ubrań z lumpa, tych odziedziczonych po mamie, czy innych członkach rodziny.
Nie było łatwo (instrukcja i kroje, wbrew pozorom nie są czytelne dla laika), ale koniec końców - udało się! Zmodyfikowałam troszkę koncepcję kamizelki, gdyż proponowanym przez czasopismo tworzywem było coś skóroopodobnego, a ja miałam jedynie spory kawał flauszu (odziedziczony z resztą po pierwszej właścicielce mieszkania, które wynajmowałam na pierwszym roku studiów, ale o tym może innym razem ;-)).
A oto efekt końcowy (spódniczka, którą widzicie jest mojego projektu, obecnie znajduje się w fazie "in progress", muszę dokupić jej zamek):
Ostatnia rzecz dzisiaj - skórzana kremowa spódnica odziedziczona po cudownych latach 70' mojej mamy. Sięgała krótko przed kolana, co nie bardzo mi odpowiadało, więc skróciłam. Z pozostałości doszyłam elementy na bluzce (dużo jeszcze zostało, więc kto wie do czego jeszcze ich użyję).
Kołnierzyk powstał ze starej koszuli, którą dostałam w poprzedniej pracy, jako tzw. strój roboczy. Ćwieki z allegro, pozostałości po poprzednim poście. Jak widać, nic się u mnie nie zmarnuje ;-)
Mam nadzieję, że moje pomysły przypadną Wam do gustu. Z pozdrowieniami przedponiedziałkowymi - M. ;-)
Korzystając z wykroju znajdującego się w "Szycie krok po kroku"(to taka młodzieżowa wersja "Burdy", idealna dla początkujących) stworzyłam swój pierwszy ciuch kompletnie od podstaw - flauszową kamizelkę ze sporym kołnierzem. Wcześniej specjalizowałam się głównie w przeróbkach ubrań z lumpa, tych odziedziczonych po mamie, czy innych członkach rodziny.
Nie było łatwo (instrukcja i kroje, wbrew pozorom nie są czytelne dla laika), ale koniec końców - udało się! Zmodyfikowałam troszkę koncepcję kamizelki, gdyż proponowanym przez czasopismo tworzywem było coś skóroopodobnego, a ja miałam jedynie spory kawał flauszu (odziedziczony z resztą po pierwszej właścicielce mieszkania, które wynajmowałam na pierwszym roku studiów, ale o tym może innym razem ;-)).
A oto efekt końcowy (spódniczka, którą widzicie jest mojego projektu, obecnie znajduje się w fazie "in progress", muszę dokupić jej zamek):
Ostatnia rzecz dzisiaj - skórzana kremowa spódnica odziedziczona po cudownych latach 70' mojej mamy. Sięgała krótko przed kolana, co nie bardzo mi odpowiadało, więc skróciłam. Z pozostałości doszyłam elementy na bluzce (dużo jeszcze zostało, więc kto wie do czego jeszcze ich użyję).
Kołnierzyk powstał ze starej koszuli, którą dostałam w poprzedniej pracy, jako tzw. strój roboczy. Ćwieki z allegro, pozostałości po poprzednim poście. Jak widać, nic się u mnie nie zmarnuje ;-)
Mam nadzieję, że moje pomysły przypadną Wam do gustu. Z pozdrowieniami przedponiedziałkowymi - M. ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)